wtorek, 28 lutego 2012

Wiosenne burze i duchy powietrzne słowiańszczyzny

  Zjawiska atmosferyczne, zwłaszcza tak gwałtowne jak burze, od zawsze fascynowały i przerażały człowieka. Chowając się przed nimi, nasi przodkowie dopatrywali się znaczeń i przyczyn. Słowianie wciągnęli do swoich wierzeń całość przyrody, zwłaszcza jej powietrzne, atmosferyczne oblicze.
  Sfera wierzeń związana z niebem i pogodą, jest obrazem barwnym i złożonym. Z jednej strony, Słowianie widzieli na niebie smoki, duchy i inne istoty, o pochodzeniu zdecydowanie niebiańskim (nieziemskim), a z drugiej, poprzez bezpośredni wpływ pogody na ludzkie życie, dopatrywali się wśród chmur działalności istot o ludzkim rodowodzie. 

Duchy wśród chmur

  Pierwsza wiosenna burza, była wydarzeniem o wielkim znaczeniu. W zapachu burzowego powietrza, w ożywczym deszczu wyczuwano powiew zmian, niemal namacalne powstanie całego świata do życia. Pierwszy grzmot wiązano z mitologiczną opowieścią o bogu Perunie (dalekim odpowiedniku greckiego Zeusa), który swoją błyskawicą rozpruwa brzuch ciężarnej Matki Ziemi i wypuszcza na świat Nowe Życie. Z wiosennymi burzami łączy się także kosmologiczny mit o walce Peruna ze smokami, bądź jego antagonistą Welesem. Perun ciska w ziemię swoje błyskawice, widząc ukrytego tam przeciwnika. Powszechnie uznawano tego boga za władcę burzowych zjawisk i w związku z tym oddawano się pod jego opiekę (bądź jego małżonki, pani deszczu Perperuny). Jeszcze do niedawna na Ukrainie można było zaobserwować zwyczaj trzykrotnego uderzania się kamieniem po głowie, gdy rozległ się pierwszy wiosenny grzmot. Ze słowami "kamen hołowa", czyniono ten magiczny gest, by nadać głowie odporność kamienia i uchronić się przed porażeniem piorunem. 

  W burzowych chmurach dało się zauważyć zwisające ogony smoków i żmijów. Te dwa rodzaje prastarych istot, są szeroko znane na słowiańszczyźnie, jednak wpływ zachodniej kultury zatarł trochę ich obraz. Zatem, wyjaśnię w skrócie: i smoki i żmije należą do rodu Ażdachów ("Ażdacha" tłumaczy się jako "spętany duch"), stworzonego przez Boga Bogów Swąta (szerzej znanego jako Światowid) w jednym celu: by służyły bogom w wykonywaniu ich zadań. Stąd ich obecność na ziemi. Wygląd smoków nie odbiegał od wizerunku smoka jakiego znamy z legendy o smoku wawelskim, natomiast żmijowie przypominali raczej wielkie skrzydlate węże o wielu ogonach.
W niektórych rejonach słowiańszczyzny panowało przekonanie, że w czasie burzy czarownicy wypuszczają smoki z grot, by latając w chmurach czyniły szkody ludziom. 

Żmij


  Burzowe chmury były także żywiołem ludzi-demonów. Zdecydowanie najważniejszymi z nich byli chmurnicy. Demony te, zwane także płanetnikami, byli ludźmi, którzy za życia, bądź po śmierci, kierowali chmurami burzowymi i gradowymi. Zazwyczaj także, odstawali oni od społeczeństwa nie znajdując w nim zrozumienia i żyli na uboczu. Wierzenia na ich temat różnią się nieco w różnych rejonach, można jednak wyróżnić kilka typów:
- były to dusze ludzi zmarłych nagłą śmiercią, często w odmętach rzek i jezior (co łączyło je z wodą w chmurach), które istniały potem jako powietrzne duchy sterując chmurami. Do niedawna, wierzenia te, wymagały ofiar i ceremonii, by złośliwy duch nie sprowadził gradu na uprawy,
- byli to młodzieńcy zdrowi i silni, którzy przed burzą byli wciągani całą swoją istotą w chmury, nad którymi obejmowali przewodzenie. Byli na ogół życzliwi ludziom i działali na korzyść swojej wsi. Na Bałkanach zwani stuhaczami.
- byli to ludzie niedorozwinięci i chorzy, często o wadach budowy (a nawet skrzydełkami pod pachami), lub miejscowi czarownicy, którzy podczas snu przenosili się w chmury i tam walczyli ze złymi smokami broniąc swojej społeczności. Tych należało otaczać opieką i szanować, 
- ostatnim typem, poświadczonym również w małopolskim folklorze,  był niepozorny chmurnik, będący często człowiekiem ułomnym fizycznie i umysłowo, odstającym od społeczeństwa, nie mogącym sprostać wymogom życia gromadnego i pracy. Często odrzucany i niechciany we wsi, posiadał zdolność kierowania burzą i deszczem za pomocą umysłu. Jeszcze w XIX w. w Małopolsce zdarzały się kazania księży, nawołujące do zaprzestania praktyk magicznych owym chmurnikom. Wtedy to bywało i tak, że zazwyczaj dobrze usposobiony chmurnik, obrażał się, skutkiem czego były nagłe i niezrozumiałe zniszczenia gradowe całych upraw. 

Uwspółcześnione wyobrażenie chmurnika, który nieopatrznie sprowadził burzę na siebie


  Z żywiołem powietrza związanych było także mnóstwo innych pomniejszych duszków i bogunów, o tyle istotnych, że psotliwych i nieznośnych, aczkolwiek znacznie ustępujących mocą płanetnikom. Natomiast na pograniczu sfery powietrza i ziemi, pojawiała się groźna południca, odwodząca od zmysłów spracowanych rolników. Ale o tym innym razem.....
 [zdjęcia i rysunki własne]

~chmurnik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz